poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Duet idealny :: IsaDora : 184 Winter Red :: Essie : Good to Go!




 IsaDora : 184 Winter Red

IsaDora - moja ulubiona marka. Wszystkie ich lakiery, które mam są dokładnie takie jak lubię. Odpowiednio gęste, przez co nie rozlewają się na skórki, ale też nie nazbyt gęste, przez co nie smużą, tylko ładnie i równo rozlewają się na płytce paznokcia. Odpowiednio napigmentowane, dzięki czemu maksymalnie dwie warstwy dają perfekcyjne krycie bez względu na kolor. Mają pędzelek o idealnej szerokości do mojej płytki paznokcia. Nawet pomalowanie kciuka nie stanowi problemu. Kolor na paznokciu jest dokładnie taki sam jak w buteleczce. Winter Red nie jest wyjątkiem. Kocham.

 Essie :: Good to Go!

 Nowość u mnie. Pierwsze wrażenie idealne. Błyskawicznie wysechł i utwardził lakier. Nie zbąbelkował. Nie zrolował się przy skórkach. Połysk zadowalający. Zobaczymy jak będzie się sprawował dalej.

::cd.::

Wow! 
Wysychanie i utwardzanie naprawdę robi wrażenie. Zawsze kilka minut po pomalowaniu paznokci muszę sobie w nie naprawdę czymś mocno przyfasolić,  skrobnąć o ścianę, podnieść coś z podłogi (oczywiście małego i płaskiego) i przede  wszystkim - pójść spać wkładając dłoń pod poduchę, dociskając głową. No już taki mam sabotażowy imperatyw wewnętrzny. Dlatego przed erą Essie Good to Go! gładkie paznokcie miałam jakieś pół sekundy po pomalowaniu, a i to nie zawsze, bo czasem już w trackie malowania jednej ręki, potrafiłam sobie uszkodzić manicure na drugiej. Z Essie Good to Go! mogę sobie robić makijaż przeglądając się w paznkociach. Tydzień po tym, jak je pomalowałam.

Ale ideałem nie jest niestety.

Zbiera lakier z paznokcia. Za każdym razem robię sobie prześwity przy trzonie paznokcia, w miejscu gdzie ten top ma pierwszy kontakt z płytką i lakierem. Irytujące, ale może da się to wyeliminować, zobaczymy.
Druga kwestia to lekkie obkurczanie się (ale bez lakieru) przy skórkach, co tworzy taki czysto biały pasek w miejscu skórek. Jak mnie to denerwuje! Szczególnie przy ciemnych lakierach bardzo się rzuca w oczy i szpeci. Nie do przyjęcia. Jeśli nie znajdę na to sposobu to będę go używać tylko awaryjnie.





Bez bąbelków! Nie użyłam tym razem żadnego odtłuszczacza. Po prostu wyszorowałam wannę cifem i umyłam gary z pazurami soute. Podziałało. Ogólnie, jak na taką ślepą kurę jak ja myślę, że nie jest źle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz